poniedziałek, 22 grudnia 2014

Rozdział dwudziesty piąty.



W rogu pomieszczenia znajdował się cały stos przeróżnych kartonów.
- To napewno myszy tak hałasowały. - Powiedział.
- Myślę, że to jednak nie myszy.
Na chwilę hałas ucichł. Po chwili jedno z pudełek zaczęło się ruszać.
Spanikowana szybko pobiegłam za plecy Niall'a. Niall podszedł i z jednego z pudełek wyciągnął małego szczeniaczka. Podszedł do mnie i powiedział :


- Kochanie tego bezbronnego szczeniaczka tak bardzo się bałaś? - Zapytał cicho się przy tym śmiejąc.
- Nie. I wcale się nie bałam. - Odpowiedziałam 
- No dobrze niech ci będzie księżniczko. - Puścił do mnie oczko.
- I co teraz zrobimy z tym pieskiem?
- Nie możemy go tutaj tak zostawić.
- Mam pomysł. Weżmiemy go ze sobą do domu. Napiszemy i rozwiesimy ogłosznia może znajdzie się jego właściciel.
- Tak zrobimy.    
Zbliżyłam się bliżej do Niall'a trzymającego pieska.
Pogłaskałam go po główce i powiedziałam :
I co mamy teraz z tobą zrobić słodziaku.
- Wymyśliłem mu nawet zastępcze imię.
- Jakie? -  Zapytałam ciekawa.
- Collin.
- Pasuje do niego geniuszu.
Dałam buziaka w policzek Niall'a.



Po dotarciu do domu od razu wzięłam się za szukanie jakiś koców dla naszego nowego towarzysza. Wszystko było już prawie gotowe. Poza jednym.
Skierowałam się w stronę salonu, gdzie Niall siedział na kanapie i na kolanach trzymał pieska.
- Niall nie mamy dla Collin'a karmy do jedzenia.
- Zaraz pojadę do sklepu i kupię.
Zdjął psa i wstał z kanapy.
- Dziękuje.
Zostałam w salonie i obserwowałam słodko śpiącego Collin'a.






*Niall*

Udałem się do korytarza. Zmieniłem buty oraz ubrałem kurtkę. Wziąłem jeszcze leżące na szafce kluczyki do samochodu i wyszedłem z domu.
Wsiadłem do samochodu i odpaliłem samochód. Po nie całej godzinie byłem już w sklepie. Wziąłem koszyk i bez większego problemu znalazłem dział przeznaczony dla psów. Po rozglądałem się trochę po regałach. W moim koszyku znalazły się potrzebne rzeczy oraz kilka zabawek. Gdy już miałem iść w stronę kasy zamyśliłem się i przez nie uwagę potrąciłem kogoś.
- Bardzo panią przepraszam za moją nie uwagę. - Przeprosiłem nieznajomą.
- Nic się nie stało . Nie poznajesz mnie Niall.
- Holly no jasne, że poznaje. Jak mógłbym zapomnieć.
- Bardzo dawno się nie widzieliśmy. - Dodała.
- Wyprowadziłem się z Irlandii poznałem wspaniałą osobę i tak jakoś moje życie ułożyło się bardzo szczęśliwie.
- Gratuluje. Musisz mnie poznać z tą szczęściarą, która skradła Twoje serce.
- A u ciebie słychać? - Zapytałem.
- Poznałam chłopaka, który okazał się dupkiem i zostałam sama. Długo by opowiadać.
- Mam propozycje. Może wpadniesz do nas jutro na kolację?
- Świetny pomysł. Dziękuje. - Holly od razu uśmiechnęła się.
- Do zobaczenia jutro.
- Do jutra Niall.
Zapłaciłem za zakupy i wyszedłem ze sklepu. Zdziwiłem się trochę spotkaniem z Holly. Kiedyś byliśmy razem, ale to już przeszłość. Nie chciałbym do tego wracać. Najważniejsze, że teraz mam Lily. Po niedługim czasie byłem już w domu.
Rozebrałem się i wszedłem do salonu, gdzie Lily spała na kanapie. A Collin obok kanapy.
Uśmiechnąłem się. Wziąłem leżący na fotelu koc i okryłem moją księżniczkę. Składając na jej ustach delikatnego buziaka na dobranoc starając się nie obudzić mojego skarba.
Poszedłem na górę wziąłem szybki prysznic i od razu położyłem się spać. Zmęczony bardzo szybko usnąłem.








* Następnego dnia *

Następnego dnia obudziłam się. Na fotelu siedział Niall popijając jakiś napój. Na mój widok od razu uśmiechnął się.
- Długo mnie obserwowałeś jak spałam. - Zapytałam zaspanym głosem.
- Trochę. Mógłbym to robić bardzo długo. I jak się spało kochanie?
- Bez ciebie niezbyt dobrze.
- Mi też. - Zrobił smutną minkę.
Zapraszam moją księżniczkę na śniadanie.
Udaliśmy się razem do kuchni. Na stole wszystko było już przygotowane. Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść oraz rozmawiać.
- Lily będziemy mieć dzisiaj gościa na kolacji. Mam nadzieje, że nie masz nic przeciwko temu?
- Nie skąd. Zrobię coś specjalnego.
- Jesteś kochana.
- A kto ma przyjść?
- Moja dawna koleżanka. Z czasów dzieciństwa. Wczoraj wpadłem na nią przypadkiem w sklepie. 
- Dobrze.
Posprzątałam po śniadaniu. Po południu zaczęłam przygotowywać kolację. Gdy wszystko było już prawie gotowe poszłam na górę przebrać się. Wybrałam tą sukienkę oraz buty. Wyprostowałam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Spojrzałam jeszcze raz w lustro i gdy uznałam, że nie wyglądam najgorzej zeszłam na dół.













- Wyglądasz cudownie księżniczko.
- Dziękuje kotku.
Niall podszedł do mnie bliżej i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Ta chwila nie trwała długo, ponieważ zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Otworzę. - Powiedział Niall.
Po chwili do środka weszła wysoka blondynka w dość krótkiej spódniczce.
Wchodząc dała na przywitanie Niall'owi buziaka w policzek. Nie powiem nie podobało mi się. Niall jest tylko mój niczyj więcej. Nie mogłam dać po sobie nic poznać. Wymusiłam uśmiech na twarzy.
- Ty jesteś pewnie tą szczęściarą Niall'a - Powiedziała uśmiechając się.
- Miło mi poznać Holly, tak? - Odwzajemniłam uśmiech.
- Mi również.
- Lily to jest Holly. Holly to jest Lily.
- Zapraszam na kolacje do jadalni. - Powiedziałam.
- Pomoć Ci coś kochanie?
- Nie dziękuje. Poradzę sobie Niall. Zajmij się gościem.
Poszłam do kuchni. Wyjęłam pieczeń z piekarnika i położyłam ją na stole.
W głębi duszy modliłam się, aby ta cała Holly już sobie poszła. Cały czas żywo rozmawiała z Niall'em nie dopuszczając mnie przy tym do słowa.
Nie dobrze robiło mi się jak opowiadała jaka to jest nie szczęśliwa po tym jak zostawił ją chłopak.
Szczerze to mu się nawet nie dziwię. Widzę tą dziewczynę pierwszy raz a już mam jej szczerze dosyć.
Po jakimś czasie podziękowała za smaczną kolacje i pożegnała się z nami.
Chociaż tyle. Pomyślałam.
- Możesz wpadać do nas Holly tak często jak tylko będziesz mieć na to ochotę. Oczywiście do czasu naszego urlopu.
- Dziękuje wam bardzo jeszcze raz.
Po wyjściu blondynki odetchnęłam z ulgą.
- Nie musisz być o mnie zazdrosna księżniczko.
- Nie jestem. - Od razu zaprzeczyłam.
- Widziałem. Kocham cię skarbie.
- Ja ciebie też.
Wtuliłam się w otaczające mnie ramiona Niall'a.





 "Bo ty dajesz mi do tego właśnie tą moc, teraz dziękuję za każde słowo, za każdy wdech i zapał..."

sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział dwudziesty czwarty.


* Następnego dnia *

Po poworcie Denise oraz Greg'a pożegnaliśmy się z nimi oraz z uroczym Theo.
Wyszliśmy na zewnątrz i udaliśmy się do stojącego niedaleko samochodu Niall'a.
Zapieliśmy pasy i po chwili ruszyliśmy.
- Bardzo podobał mi się wczorajszy dzień. - Odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- M i też.
- Theo jest takim grzecznym dzieckiem.



- Masz racje w końcu to mój chrześniak ma to po swoim wujku.
- Oczywiście, że tak. Niall dlaczego jedziesz w przeciwnym kierunku? - spytałam.
- Nie jedziemy jeszcze do domu. - Odpowiedział zadowolony z siebie uśmiechając się.
- No to wiem. A dokąd?
- Zobaczysz.
- Nie możesz mi powiedzieć. Wiesz, że nie lubię niespodzianek.
- Wiem i dlatego zobaczysz na miejscu. To nie daleko.
A ten ciągle swoje. Wiedząc, że i tak nic się nie dowiem odwróciłam głowę w stronę szyby i podziwiałam widoki szybko mijającego krajobrazu.
Po kilku minutach ciszy Niall w końcu się odezwał. 
- Jesteśmy już na miejscu.
Odpiełam pasy i wysiadłam z samochodu. Rozejrzałam się.
- To jeszcze nie tutaj. Zawiożę Ci teraz oczy chustką i zaprowadzę.
- Nie chętnie zgodziłam się.
Podszedł do mnie Niall i zawiązał mi oczy tak, że tylko ciemność widziałam.
-Podaj mi rękę księżniczko.
Wykonałam jego polecenie. Na szczęśćie po chwili chyba byliśmy już na miejscu, gdyż widziałam już wspaniałe wesołe miasteczko. Jednak nie było w nim dużej ilości ludzi oraz bawiących i biegających dzieci, Było bardzo cicho i przyjemnie jak na takie miejsce. Było bardzo dużo przeróżnych karuzeli i kolejek.
- I jak ci się podoba kochanie tutaj? - Zapytał zaciekawiony.
- Bardzo mi się podoba. Dlaczego tutaj wcale nie ma ludzi?
- Mój znajomy jest właścicielem i specjalnie na moją prośbę udostępnił nam na cały wieczór wesołe miasteczko.

- Cudowna niespodzianka. Dziękuje.

- Nie ma za co. Drobiazg.   Gdzie chcesz najpierw pójść?
- Może tam. - Wskazałam palcem na jedną z wielu kolejek.
- Jak tylko sobie życzy moja królowna.













Następnie poszliśmy wypróbować kolejną atrakcję. Niall wygrał cudownego misia i dał mi go.
- Niall dziękuje jest cudowny. Kocham Cię. 
Złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku.
- A to za co? - Zapytał.
- Za wszystko. Za to, że jesteś skarbie.
- Ja też dziękuje.
Skarbie co powiesz na jazdę na lodowisku?
- Tak tylko jest problem.
- Jaki?
- Ja w ogóle nie umiem jeżdzić na łyżwach.
- Żaden problem nauczę cię . Umiem trochę jeżdzić. Lodowisko znajduje się w tym budynku. Wskazał palcem na duży, a wręcz ogormny budynek.
Poszliśmy do budynku.
Niall otworzył kluczem drzwi. Wchodząc zapalił światło, które rozświetliło całe to ogromne pomiesczenie.
- Zaczekaj na mnie chwilkę. Zaraz wracam.



Niall zniknął z zasięgu mojego wzroku. Po niedługim czasie, ktoś zakrył mi dłońmi oczy.
- Zgadnij kto?
- Niall.
- Brawo. Już jestem.
Założyliśmy łyżwy i Niall podał mi rękę.
Na początku strasznie się bałam, Niall cały czas był przy mnie. Potem nagle złapałam mnie swoimi dłońmi w talli i podniósł do góry wykonując przy tym kilka piruetów.
- Niall proszę cię postaw mnie z powrotem.
- Nie ufasz mi?
- Ufam. Tylko się boje.
- Ze mną nic złego ci się nie stanie. Zaufaj mi.
Posłuchałam Niall'a i zamknęłam oczy. Gdy je otworzyłam byłam na szczęście cała.
- I jak było, aż tak strasznie?
- Nie. Przepraszam.
- Nie masz za co. - Podszedł do mnie i dał mi buziaka w policzek.





Moją uwagę zwrócił jakiś hałas i dziwne dżwięki.
- Niall?
- Coś się stało Lily?
- Tam chyba ktoś lub coś jest.
- Niemożliwe. Jesteśmy tu sami. Tylko Ty i ja. Nikt więcej.
- Niall mówię prawdę. Słyszałam jakieś dżwięki.
- Dobrze pójdę sprawdzić.
- Niall nie zostawiaj mnie tutaj samej.
- Dobrze pójdziemy razem to sprawdzić.
Niall złapał mnie za rękę i razem poszliśmy w kierunku hałasu.








-------------------------------------------------------------------------------------------------
Blog ma już 7 miesięcy. Długo bardzo długo nic nie pisałam i nie dodawałam.
Dzięki mojej znajomości z Agnieszką postanowiłam coś napisać i dodać. Choć nie wiem czy to ma jeszcze sens. Ten rozdział dedykuje Agnieszce taki spóżniony prazent na rocznicę naszej znajomości. Mam nadzieje, że ci się spodoba. 
Miłego czytania :))))

czwartek, 21 sierpnia 2014

Rozdział dwudziesty trzeci.


Mimo ciemności w odbijającym się świetle księżyca widziałam jego cudownie niebieskie jak ocean oczy. Mogłabym w nich jednym słowem zatonąć.
Twarz Niall'a znajdowała się kilka centymetrów od mojej. Czułam jego oddech.
Poczułam, jak nasze wargi w jednej sekundzie idealnie się połączyły. Miękkie usta Niall'a wpijały się w moje. Myślałam, że zaraz zabraknie mi powietrza, ale tak bardzo nie chciałam odrywać moich ust od ciepłych warg Niall'a.

Trwając cały czas w naszym namiętnym pocałunku zbliżaliśmy się powoli w stronę łóżka. Po chwili leżałam już na pościeli, a Niall znajdował się nade mną.

Moja ręka powędrowała pod jego koszulkę i delikatnie jeżdziła palcem po jego umięśnionym brzuchu. Następnie ściągnęłam z niego niepotrzebną koszulkę.


Niall również nie wachał się długo i zsunął z mojego ciała sukienkę, która po chwili leżała już na podłodze obok jego koszulki.
Zostałam w samej bieliżnie.
Teraz ja byłam nad Niall'em i zręczynym ruchem odpięłam rozporek jego spodni i odrzuciłam je za siebie.
Wyciągnął dłoń i powoli zsunął najpierw jedno ramiączko mojego stanika, a potem drugie. Potem sięgnął ręką z tyłu moich pleców i rozpiął zapięcie.
Znowu zmienił pozycję i znalazłam się pod nim. Przesunął palcami po mojej klatce piersiowej zostawiając na niej drobne pocałunki.
Niall powoli zsunął z mojego ciała materiał moich czerwonych majtek.

Zjechałam dłonią po brzuchu Niall'a dochodząc coraz niżej, kiedy w końcu poczułam twardniejącą część ciała tuż pod  jego bokserekami, których po chwili już tam nie było.
Niall sięgnął ręką w dół, wyjmując z kieszeni swoich spodni niewielką paczuszkę i rozwinął jej zawartość.
  Nałożył zwinnie prezerwatywę i kontynował dalej.
W tym samym momencie on powoli wszedł się we mnie, powodując, że bezwiednie wypchnęłam w górę moje biodra, a z mojego gardła wydobył się jęki
-N... Niall - Jęknęłam....
 Niall zaczął wsuwać się i wysuwać w coraz szybszym tempie, a ja po prostu dostosowywałam się do jego ruchów, próbując z nim jak najlepiej współgrać.
Poczułam to w tamtej chwili. Niall wszedł we mnie mocniej niż wcześniej sprawiając, że w końcu oboje doszliśmy, chociaż równie dobrze mogliśmy to robić przez cały dzień.
Niall powoli wysunął się ze mnie i pozbył się zużytej prezerwatywy.
Jakiś czas leżeliśmy bardzi blisko siebie i rozkoszowaliśmy się tym co się przed chwilą wydarzyło. Oboje oddychaliśmy bardzo ciężko.
-Niall to było boskie.
-Kochanie ty też byłaś cudowna.
Złożył na moich ustach namiętny pocałunek, po czym przykrył nas kołdrą i tak zasneliśmy.






Następnego dnia rano obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez niezasłonięte rolety. Obróciłam głowę na poduszce. Niall smacznie jeszcze spał.

Pogładziłam ręką po jego policzku i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach.
Starałam się, żeby go nie obudzić. Niestety nie udało mi się to, ponieważ po chwili otworzył oczy.
-Dzień dobry moja księżniczko. - Powiedział zaspanym głosem.
-Dzień dobry. Kochanie przepraszam, że cię obudziłam, ale nie mogłam się powstrzymać. Spałeś tak słodko.
-Takie pobudki są milion razy lepsze niż np. dżwięk budzika czy coś innego.

Na samo wspomnienie wczorajszej nocy na moją twarz wkradał się niekontrolowany uśmiech. Z mojego zamyślenia wyrwał mnie głos Niall'a.
-Kochanie zadałem Ci pytanie.
-Jakie? Przepraszam zamyśliłam się.
-Idziemy na śniadanie. Umieram z głodu.
-Oczywiście. Daj mi chwilę i możemy iść razem.
Odryłam okrywającą mnie kołdrę i wstałam z łóżka. Zebrałam moje ubrania leżące na podłodze i udałam się do łazienki. Wzięłam poranny prysznic. Wytarłam swoje mokre ciało ręcznikiem i ubrałam się w ubrania. Uczesałam moje włosy w warkocza. Gdy uznałam, że nie wygladam tam żle wyszłam z łazienki. Na łóżku siedział i czekał już na mnie Niall. Ubrany był w spodnie dresowe i czarną koszulkę. Oboje zeszliśmy na dół. Na stole czekało już na nas pyszne śniadanie. Zjedliśmy razem posiłek oraz posprzątaliśmy brudne naczynia.



*Kilka godzin póżniej.*

Siedzieliśmy na kanapie w salonie i oglądaliśmy telewizje. Gdy przerwał nam dżwięk dzwoniącego telefonu Niall'a. Odebrał go.
-Kochanie mój brat razem z żoną wychodzą dziś wieczorem i nie mają z kim zostawić dziecka. Zaopiekujemy się nim?
-Jasne. Nie ma problemu.
-Jesteś kochana.
Dał mi buziaka w policzek.
-Drobiazg. O której mamy u nich być?

-Koło 17.

Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 16.10

-Daj mi chwilę.

-Jasne. To ja zamówię już taksówkę.
Poszłam na górę i zabrałam moją torebkę. Włożyłam do niej jeszcze kilka potrzebnych rzeczy i zeszłam na dół. Zamknęliśmy dom na klucz i  wyszliśmy na zewnątrz. Po chwili przyjechała nasza zamówiona taksówka. Niall otworzył mi drzwi, wsiedliśmy i ruszyliśmy. Po kwadransie byliśmy już na miejscu. Zapłaciliśmy za taksówkę i podążaliśmy w kierunku drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem i po chwili jakiś mężczyzna otworzył nam drzwi.
-Witaj Greg. - Przywitał się Niall.
-Witam.

-Lily to jest Greg, Greg to jest Lily.
Niall przedstawił mi swojego brata.
-Miło jest mi poznąć Cię. Denise zaraz przyjdzie.
-Mi również. - Odpowiedziałam uśmiechając się. 
Po kilku minutach przyszła Denise,witając się ze mną.
Denise powiedziała i pokazała mi wszystko co mogło mi się przydać do opieki nad dzieckiem.
-Jeśli coś by się działo. Dzwońce, zaraz przyjedziemy. - Powiedziała Denise.
-Razem z Lily damy sobie radę.  - Dodał Niall.
-Bawcie się dobrze i niczym się nie martwcie. - Powiedziałam.
Po wyjściu z domu Denise i Greg'a . 
-Niall może pójdziemy na spacer do parku?
-Dobry pomysł. 
Ubrałam cieplej małego, Niall w tym czasie wyciągnął wózek. Gdy byliśmy gotowi wyszliśmy z domu. Ja pchałam wózek, a Niall szedł tuż obok mnie. Po godzinnym spacerze po parku wróciliśmy już do domu.
Po 19 godzinie poszłam do kuchni w celu przygotowania kolacji dla Theo. Gdy jedzenie było już gotowe zaniosłam je do pokoju.

-Kolacja. - Powiedziałam.
Niall usiadł na fotelu, sadzając małego na swoich kolanach.



Łyżeczka za łyżeczką trafiała do buzi malucha. Gdy miseczka była już pusta, wytarłam brudną bużkę i odłożyłam miskę na stolik.
Niall mogę wam zrobić zdjęcie? Tak słodko razem wyglądacie? - Zapytałam.

-Jasne. - Odpowiedział.

Wyciągnęłam swój telefon komórkowy z kieszeni moich spodni i włączyłam aparat. Po chwili zdjęcie było już zrobione.  

-To ja pójdę wykąpać małego. - Zaproponował Niall. 
-Poradzisz sobie sam? - Zapytałam.
-Tak. - Odpowiedział. 
Po niedługim czasie Theo był już gotowy do spania. Wykąpany i przebrany w piżamkę.
-To ja mogę położyć małego spać.
-Dobrze, to ja pójdę przygotować nam coś do jedzenia.
Gdy Niall wyszedł wzięłam na ręce małego i zaczęłam śpiewać spokojną kołysankę. Gdy już spał ostrożnie położyłam do łóżeczka. Przykryłam kołderką, chwilę jeszcze popatrzyłam na słodko śpiącego Theo. Następnie zgasiłam światło i wyszłam z pokoju cicho zamykając drzwi. Udałam się w kierunku salonu, gdzie znajdował się Niall.
-Śpi?
-Tak zasnął bez żadnego problemu.
Podszedł do mnie, objął mnie swoimi dużymi ramionami i mocno przytulił mnie. Po czym szeptem powiedział:

-Byłabyś wspaniałą matką.                                                                             

sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział dwudziesty-drugi.


*Następnęgo dnia rano.*

Obudziły mnie krzyki dobiegające z dołu. Odkryłam okrywającą mnie kołdrę i  nie chętnie wstałam z łóżka i zeszłam po schodach. W kuchni kłócił się Harry z Niall'em.
-Dlaczego wy tak krzyczycie?
Momentalnie przestali wymachiwać w swoje strony rękami i spojrzeli na mnie.
-Może, któryś z was wyjaśni mi o co wam chodzi?
-Harry zjadł moje ciasteczka, które wczoraj zrobiłem. - Powiedział Niall.
-Nie prawda. - Zaprzeczył Harry.
-To kto je zjadł. - Dodał oburzony Niall.
-Sam je zjadłeś pewnie w nocy i nie pamiętasz, a teraz szukasz kozła ofiarnego.
-Ja w nocy śpię, a nie jem.
-A kto Cię wie co ty w nocy robisz.
-Czy w nie macie większych problemów niż zjedzone ciastka. - Dodałam.
Do rozmowy dołączył Zayn.
-Co tutaj się dzieje?
-To ty nam zjadłeś wszystkie ciastka. - Dodali razem.
-Ja??? Nic nie jadłem.
-Jesteście nienormalni. Macie się natymiast uspokoić. inaczej będzie żle. - Powiedziałam.
Momentalnie ich uśmieszki z twarzy zniknęły. Poszłam na górę do łazienki. Nalałam sobie wody do wanny i zaczęłam odprężać się. Po jakimś czasie do drzwi ktoś zaczął się dobijać.
-Lily wszystko w porządku? - Zapytał z wyczuwalną  troską w głosie Niall.
-Tak. - Odpowiedziałam.
-Bo długo tam jesteś.
-To jak człowiek chcę wziąć dłuższą kąpiel to od razu coś musiało mu się stać.
-Nie skąd. Kochanie śniadanie już jest gotowe.
-Dobrze zaraz przyjdę.
Wychodząc z wanny wytarłam mokre ciało ręcznikiem. Założyłam jasną sukienkę, rozczesałam włosy i nałożyłam trochę makijażu na twarz. Spojrzałam jeszcze raz w lustro. Gdy uznałałam, że nie wyglądam najgorzej otworzyłam drzwi od łazienki i zeszłam na dół po schodach. Wszyscy siedzieli już przy stole. Usiadłam na krześle znajdującym się obok Niall'a.
-Wylądasz przepięknie Lily.
-Dziękuje Niall.
-Zjesz z nami śniadanie?
-Chętnie umieram z głodu.
Nałożyłam sobie trochę smakołyków na talerzyk. Skosztowałam trochę.
-Kto przygotował takie pyszne śniadanie? - Zapytałam.
-Niall z Harry'm. - Odpowiedział Zayn.
-Widzicie chłopaki jak chcecie to potraficie.Po skończonym śniadaniu posprzątałam brudne naczynia ze stołu i włożyłam je do zmywarki.
-Kochanie za godzinę mamy samolot. Więc musimy się już powoli zbierać. Pójdę po nasze bagaże.
-Dobrze.
-Lily jeśli chcesz to ja mogę zająć się waszmy mieszkaniem podczas waszej nieobecności. Co drugi lub trzeci dzień podleje kwiatki.
-Dziękuje Ci bardzo Harry to bardzo miło z twojej strony.
-Nic wielkiego.
-To klucze zostawie pod wycieraczką.
-Jasne.
Pożegnałam się z Harry'm i Zayn'em.
-Niczego nie zapomniałaś wziąć Lily?
-Chyba wszystko mam.
-Gotowa?
-Tak.
-Taksówka zaraz będzie.

*Kilka minut póżniej*

Wychodząc z domu zamknęłam drzwi na klucz i zostawiłam je pod wycieraczką. Wsiedliśmy do taksówki i po kilku minutach byliśmy już na lotnisku. Niall oddał nasze bagaże i zmierzaliśmy w kierunku samolotu. Po chwili zajeliśmy nasze miejsca. Lot trwał nie całą godzinę.

*Irlandia*


Po wylądowaniu samolotu odebraliśmy nasze bagaże i taksówką pojechaliśmy do rodzinnego domu Niall'a. Przed domem stała już mama Niall'a. Niall zapłacił za taksówkę i wyjął z bagażnika nasze bagaże.
-Mamo poznaj to jest moja narzeczona Lily.
-Lily to jest moja mama Maura.
Niall przedstawił mi swoją mamę.
-Dzień dobry miło mi panią poznać.
-Mi również. Mów mi po imieniu Lily. W końcu mogę się spotkać z dziewczyną mojego Niall'a. Niall dużo mi o Tobie mówił.
-Mam nadzieje, że nic złego.
-Oczywiście, że nie same dobre rzeczy.Niall weż te walizki wnieś do domu. Ja zabieram Lily do domu na herbatę i ciasto.
Mama Niall'a zaprowadziła mnie do salonu. Rozejrzałam się trochę po pomieszczeniu. Po chwili wróciła trzymając tacę w rękach.
-Herbata już jest gotowa.
-Dziękuje bardzo.
-Poczęstuj się ciastem. Sama upiekłam. Opowiadaj jak wam się układa z Niall'em.
-Bardzo dobrze. A może nawet jeszcze lepiej.
-Bardzo się cieszę, że w końcu znalazł taką wspaniałą dziewczynę jak ty kochana.
-Nie prawda.
Do dalszej naszej rozmowy dołączył również Niall.
-Mam nadzieje, że nie zanudziłaś Lily opowieściami o mnie.
-Nie prawda. Bardzo dobrze mi się rozmawiało z twoją mamą.
-Kochani przepraszam, ale muszę was zostawić. Idę zrobić specjalną kolację.
Mama Niall'a zniknęła w tym dużym domu. Natomiast Niall podszedł do mnie bliżej i złożył na moim policzku buziaka.
-A to za co? - Zapytałam.
-A musi być jakiś powód?
-Nie.
-Masz ochotę na spacer i zwiedzenie trochę Irlandii?
-Oczywiście.
Wyszliśmy z domu trzymając się za ręce.
Po drodze spotkaliśmy jakąś dziewczynę, która widząc Niall'a dosłownie rzuciła się na niego.
-Niall boże jak my się dawno nie widzieliśmy. - Powiedziała.
-No tak trochę minęło od mojego wyjazdu do Londynu. A tak bym zapomniał. Holly poznaj to jest moja narzeczona, Lily to jest Holly.
Jej ogromy uśmiech trochę zniknął po słowach Niall'a. Zilustrowała mnie wzokiem od góry do dołu.
-Miło mi cię poznać.
-Mi również. - odpowiedziała.
-Na długo przyjechałeś?
To znaczy przyjechaliście.
Poprawiła się.
-Na jakiś czas. Tak zwane wakacje.
-Rozumiem.  Musimy się spotkać i spokojnie porozmawiać. Może w weekend? Co wy na to?
-Z przyjemnością. Nie Lily?
Spojrzał na mnie, a ja pokiwałam twierdząco głową. Choć wcale nie uważałam to za świetny pomysł.
-Nie będę wam przeszkadzać dłużej. Miłego wieczoru.
Po odejściu tej dziewczyny odetchnęłam z ulgą.
-Niall kto to był?
-Masz na myśli Holly. Moja dawna dziewczyna.
-Nic mi o niej nie wspominałeś.
-Bo to już przeszłość. Sam już dawno zapomniałem. Teraz tylko ty się dla mnie liczysz skarbie.
Wymusiłam uśmiech na mojej twarzy. Miałam dziwne przeczucia, że ta dziewczyna jeszcze namiesza. Obym się myliła.
-Wracamy?Jestem strasznie głodny.
-Oczywiście.
Po powrocie do domu mama Niall'a czekała już na nas z kolacją.
-Wreście jesteście. Siadajcie do stołu. Wszystko wystygnie.
Jedliśmy kolacje i rozmawialiśmy. Po skończeniu posiłku razem z Niall'em posprzątaliśmy naczynia ze stołu.
-Mamo to ty odpocznij, a my pozmywamy naczynia.
-Nie jesteście moimi gośćmi.
-Żaden kłopot. - Odpowiedziałam.
Niall zmywał naczynia ja je wycierałam i chowałam do odpowiednich szafek, które pokazywał mi Niall. 
Następnie razem udaliśmy się do jego pokoju.
-Przytulny pokój.
-Dziękuje. Sam go urządziłem.

Po chwili w pokoju zgasło światło.
-Niall gdzie jesteś? - Zapytałam.
Nie to, że bałam się ciemności poprostu nigdy nie czułam się komfortowo w takich sytuacjach, tym bardziej w obcym mi pokoju.


 Wyciągnął rękę w moim kierunku i przyciągnął mnie do siebie.