poniedziałek, 22 grudnia 2014

Rozdział dwudziesty piąty.



W rogu pomieszczenia znajdował się cały stos przeróżnych kartonów.
- To napewno myszy tak hałasowały. - Powiedział.
- Myślę, że to jednak nie myszy.
Na chwilę hałas ucichł. Po chwili jedno z pudełek zaczęło się ruszać.
Spanikowana szybko pobiegłam za plecy Niall'a. Niall podszedł i z jednego z pudełek wyciągnął małego szczeniaczka. Podszedł do mnie i powiedział :


- Kochanie tego bezbronnego szczeniaczka tak bardzo się bałaś? - Zapytał cicho się przy tym śmiejąc.
- Nie. I wcale się nie bałam. - Odpowiedziałam 
- No dobrze niech ci będzie księżniczko. - Puścił do mnie oczko.
- I co teraz zrobimy z tym pieskiem?
- Nie możemy go tutaj tak zostawić.
- Mam pomysł. Weżmiemy go ze sobą do domu. Napiszemy i rozwiesimy ogłosznia może znajdzie się jego właściciel.
- Tak zrobimy.    
Zbliżyłam się bliżej do Niall'a trzymającego pieska.
Pogłaskałam go po główce i powiedziałam :
I co mamy teraz z tobą zrobić słodziaku.
- Wymyśliłem mu nawet zastępcze imię.
- Jakie? -  Zapytałam ciekawa.
- Collin.
- Pasuje do niego geniuszu.
Dałam buziaka w policzek Niall'a.



Po dotarciu do domu od razu wzięłam się za szukanie jakiś koców dla naszego nowego towarzysza. Wszystko było już prawie gotowe. Poza jednym.
Skierowałam się w stronę salonu, gdzie Niall siedział na kanapie i na kolanach trzymał pieska.
- Niall nie mamy dla Collin'a karmy do jedzenia.
- Zaraz pojadę do sklepu i kupię.
Zdjął psa i wstał z kanapy.
- Dziękuje.
Zostałam w salonie i obserwowałam słodko śpiącego Collin'a.






*Niall*

Udałem się do korytarza. Zmieniłem buty oraz ubrałem kurtkę. Wziąłem jeszcze leżące na szafce kluczyki do samochodu i wyszedłem z domu.
Wsiadłem do samochodu i odpaliłem samochód. Po nie całej godzinie byłem już w sklepie. Wziąłem koszyk i bez większego problemu znalazłem dział przeznaczony dla psów. Po rozglądałem się trochę po regałach. W moim koszyku znalazły się potrzebne rzeczy oraz kilka zabawek. Gdy już miałem iść w stronę kasy zamyśliłem się i przez nie uwagę potrąciłem kogoś.
- Bardzo panią przepraszam za moją nie uwagę. - Przeprosiłem nieznajomą.
- Nic się nie stało . Nie poznajesz mnie Niall.
- Holly no jasne, że poznaje. Jak mógłbym zapomnieć.
- Bardzo dawno się nie widzieliśmy. - Dodała.
- Wyprowadziłem się z Irlandii poznałem wspaniałą osobę i tak jakoś moje życie ułożyło się bardzo szczęśliwie.
- Gratuluje. Musisz mnie poznać z tą szczęściarą, która skradła Twoje serce.
- A u ciebie słychać? - Zapytałem.
- Poznałam chłopaka, który okazał się dupkiem i zostałam sama. Długo by opowiadać.
- Mam propozycje. Może wpadniesz do nas jutro na kolację?
- Świetny pomysł. Dziękuje. - Holly od razu uśmiechnęła się.
- Do zobaczenia jutro.
- Do jutra Niall.
Zapłaciłem za zakupy i wyszedłem ze sklepu. Zdziwiłem się trochę spotkaniem z Holly. Kiedyś byliśmy razem, ale to już przeszłość. Nie chciałbym do tego wracać. Najważniejsze, że teraz mam Lily. Po niedługim czasie byłem już w domu.
Rozebrałem się i wszedłem do salonu, gdzie Lily spała na kanapie. A Collin obok kanapy.
Uśmiechnąłem się. Wziąłem leżący na fotelu koc i okryłem moją księżniczkę. Składając na jej ustach delikatnego buziaka na dobranoc starając się nie obudzić mojego skarba.
Poszedłem na górę wziąłem szybki prysznic i od razu położyłem się spać. Zmęczony bardzo szybko usnąłem.








* Następnego dnia *

Następnego dnia obudziłam się. Na fotelu siedział Niall popijając jakiś napój. Na mój widok od razu uśmiechnął się.
- Długo mnie obserwowałeś jak spałam. - Zapytałam zaspanym głosem.
- Trochę. Mógłbym to robić bardzo długo. I jak się spało kochanie?
- Bez ciebie niezbyt dobrze.
- Mi też. - Zrobił smutną minkę.
Zapraszam moją księżniczkę na śniadanie.
Udaliśmy się razem do kuchni. Na stole wszystko było już przygotowane. Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść oraz rozmawiać.
- Lily będziemy mieć dzisiaj gościa na kolacji. Mam nadzieje, że nie masz nic przeciwko temu?
- Nie skąd. Zrobię coś specjalnego.
- Jesteś kochana.
- A kto ma przyjść?
- Moja dawna koleżanka. Z czasów dzieciństwa. Wczoraj wpadłem na nią przypadkiem w sklepie. 
- Dobrze.
Posprzątałam po śniadaniu. Po południu zaczęłam przygotowywać kolację. Gdy wszystko było już prawie gotowe poszłam na górę przebrać się. Wybrałam tą sukienkę oraz buty. Wyprostowałam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Spojrzałam jeszcze raz w lustro i gdy uznałam, że nie wyglądam najgorzej zeszłam na dół.













- Wyglądasz cudownie księżniczko.
- Dziękuje kotku.
Niall podszedł do mnie bliżej i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Ta chwila nie trwała długo, ponieważ zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Otworzę. - Powiedział Niall.
Po chwili do środka weszła wysoka blondynka w dość krótkiej spódniczce.
Wchodząc dała na przywitanie Niall'owi buziaka w policzek. Nie powiem nie podobało mi się. Niall jest tylko mój niczyj więcej. Nie mogłam dać po sobie nic poznać. Wymusiłam uśmiech na twarzy.
- Ty jesteś pewnie tą szczęściarą Niall'a - Powiedziała uśmiechając się.
- Miło mi poznać Holly, tak? - Odwzajemniłam uśmiech.
- Mi również.
- Lily to jest Holly. Holly to jest Lily.
- Zapraszam na kolacje do jadalni. - Powiedziałam.
- Pomoć Ci coś kochanie?
- Nie dziękuje. Poradzę sobie Niall. Zajmij się gościem.
Poszłam do kuchni. Wyjęłam pieczeń z piekarnika i położyłam ją na stole.
W głębi duszy modliłam się, aby ta cała Holly już sobie poszła. Cały czas żywo rozmawiała z Niall'em nie dopuszczając mnie przy tym do słowa.
Nie dobrze robiło mi się jak opowiadała jaka to jest nie szczęśliwa po tym jak zostawił ją chłopak.
Szczerze to mu się nawet nie dziwię. Widzę tą dziewczynę pierwszy raz a już mam jej szczerze dosyć.
Po jakimś czasie podziękowała za smaczną kolacje i pożegnała się z nami.
Chociaż tyle. Pomyślałam.
- Możesz wpadać do nas Holly tak często jak tylko będziesz mieć na to ochotę. Oczywiście do czasu naszego urlopu.
- Dziękuje wam bardzo jeszcze raz.
Po wyjściu blondynki odetchnęłam z ulgą.
- Nie musisz być o mnie zazdrosna księżniczko.
- Nie jestem. - Od razu zaprzeczyłam.
- Widziałem. Kocham cię skarbie.
- Ja ciebie też.
Wtuliłam się w otaczające mnie ramiona Niall'a.





 "Bo ty dajesz mi do tego właśnie tą moc, teraz dziękuję za każde słowo, za każdy wdech i zapał..."

sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział dwudziesty czwarty.


* Następnego dnia *

Po poworcie Denise oraz Greg'a pożegnaliśmy się z nimi oraz z uroczym Theo.
Wyszliśmy na zewnątrz i udaliśmy się do stojącego niedaleko samochodu Niall'a.
Zapieliśmy pasy i po chwili ruszyliśmy.
- Bardzo podobał mi się wczorajszy dzień. - Odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- M i też.
- Theo jest takim grzecznym dzieckiem.



- Masz racje w końcu to mój chrześniak ma to po swoim wujku.
- Oczywiście, że tak. Niall dlaczego jedziesz w przeciwnym kierunku? - spytałam.
- Nie jedziemy jeszcze do domu. - Odpowiedział zadowolony z siebie uśmiechając się.
- No to wiem. A dokąd?
- Zobaczysz.
- Nie możesz mi powiedzieć. Wiesz, że nie lubię niespodzianek.
- Wiem i dlatego zobaczysz na miejscu. To nie daleko.
A ten ciągle swoje. Wiedząc, że i tak nic się nie dowiem odwróciłam głowę w stronę szyby i podziwiałam widoki szybko mijającego krajobrazu.
Po kilku minutach ciszy Niall w końcu się odezwał. 
- Jesteśmy już na miejscu.
Odpiełam pasy i wysiadłam z samochodu. Rozejrzałam się.
- To jeszcze nie tutaj. Zawiożę Ci teraz oczy chustką i zaprowadzę.
- Nie chętnie zgodziłam się.
Podszedł do mnie Niall i zawiązał mi oczy tak, że tylko ciemność widziałam.
-Podaj mi rękę księżniczko.
Wykonałam jego polecenie. Na szczęśćie po chwili chyba byliśmy już na miejscu, gdyż widziałam już wspaniałe wesołe miasteczko. Jednak nie było w nim dużej ilości ludzi oraz bawiących i biegających dzieci, Było bardzo cicho i przyjemnie jak na takie miejsce. Było bardzo dużo przeróżnych karuzeli i kolejek.
- I jak ci się podoba kochanie tutaj? - Zapytał zaciekawiony.
- Bardzo mi się podoba. Dlaczego tutaj wcale nie ma ludzi?
- Mój znajomy jest właścicielem i specjalnie na moją prośbę udostępnił nam na cały wieczór wesołe miasteczko.

- Cudowna niespodzianka. Dziękuje.

- Nie ma za co. Drobiazg.   Gdzie chcesz najpierw pójść?
- Może tam. - Wskazałam palcem na jedną z wielu kolejek.
- Jak tylko sobie życzy moja królowna.













Następnie poszliśmy wypróbować kolejną atrakcję. Niall wygrał cudownego misia i dał mi go.
- Niall dziękuje jest cudowny. Kocham Cię. 
Złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku.
- A to za co? - Zapytał.
- Za wszystko. Za to, że jesteś skarbie.
- Ja też dziękuje.
Skarbie co powiesz na jazdę na lodowisku?
- Tak tylko jest problem.
- Jaki?
- Ja w ogóle nie umiem jeżdzić na łyżwach.
- Żaden problem nauczę cię . Umiem trochę jeżdzić. Lodowisko znajduje się w tym budynku. Wskazał palcem na duży, a wręcz ogormny budynek.
Poszliśmy do budynku.
Niall otworzył kluczem drzwi. Wchodząc zapalił światło, które rozświetliło całe to ogromne pomiesczenie.
- Zaczekaj na mnie chwilkę. Zaraz wracam.



Niall zniknął z zasięgu mojego wzroku. Po niedługim czasie, ktoś zakrył mi dłońmi oczy.
- Zgadnij kto?
- Niall.
- Brawo. Już jestem.
Założyliśmy łyżwy i Niall podał mi rękę.
Na początku strasznie się bałam, Niall cały czas był przy mnie. Potem nagle złapałam mnie swoimi dłońmi w talli i podniósł do góry wykonując przy tym kilka piruetów.
- Niall proszę cię postaw mnie z powrotem.
- Nie ufasz mi?
- Ufam. Tylko się boje.
- Ze mną nic złego ci się nie stanie. Zaufaj mi.
Posłuchałam Niall'a i zamknęłam oczy. Gdy je otworzyłam byłam na szczęście cała.
- I jak było, aż tak strasznie?
- Nie. Przepraszam.
- Nie masz za co. - Podszedł do mnie i dał mi buziaka w policzek.





Moją uwagę zwrócił jakiś hałas i dziwne dżwięki.
- Niall?
- Coś się stało Lily?
- Tam chyba ktoś lub coś jest.
- Niemożliwe. Jesteśmy tu sami. Tylko Ty i ja. Nikt więcej.
- Niall mówię prawdę. Słyszałam jakieś dżwięki.
- Dobrze pójdę sprawdzić.
- Niall nie zostawiaj mnie tutaj samej.
- Dobrze pójdziemy razem to sprawdzić.
Niall złapał mnie za rękę i razem poszliśmy w kierunku hałasu.








-------------------------------------------------------------------------------------------------
Blog ma już 7 miesięcy. Długo bardzo długo nic nie pisałam i nie dodawałam.
Dzięki mojej znajomości z Agnieszką postanowiłam coś napisać i dodać. Choć nie wiem czy to ma jeszcze sens. Ten rozdział dedykuje Agnieszce taki spóżniony prazent na rocznicę naszej znajomości. Mam nadzieje, że ci się spodoba. 
Miłego czytania :))))